top of page

Maroko zakupy pamiątki targowanie na souk i co warto kupić w Maroku

Zdjęcie autora: Wypad z kraju do rajuWypad z kraju do raju

Zaktualizowano: 22 lut

Zakupy na marokańskich targach – co warto kupić w Maroku i na co uważać?


Marokańskie souki to prawdziwy raj dla miłośników zakupów i orientalnych pamiątek. Labirynt wąskich uliczek pełnych kolorów, zapachów i dźwięków to niezapomniane przeżycie. Jeśli planujesz zakupy na marokańskim targu, warto wiedzieć, co naprawdę warto kupić i na co uważać, aby nie przepłacić.


Co warto przywieźć z Maroka?

  1. Skórzane plecaki, torby i paski – Marokańska skóra słynie z wysokiej jakości i unikalnego rzemiosła. Warto odwiedzić tradycyjne garbarnie, np. w Fezie, aby zobaczyć, jak powstają te wyroby.

  2. Instrumenty muzyczne od Berberów – Jeśli interesujesz się muzyką, znajdziesz tutaj unikalne tamburyny, gnaoua, bębny darbuka czy lutnie guembri. Warto kupować od lokalnych rzemieślników.

  3. Odzież i tekstylia – Kolorowe tuniki, kaftany, chusty czy tradycyjne djellaby to świetne pamiątki, które są nie tylko piękne, ale i praktyczne.

  4. Ceramika i naczynia – Marokańskie talerze, miski i tagine to prawdziwe dzieła sztuki. Uważaj na podróbki – najlepsze produkty znajdziesz w Fezie i Safi.

  5. Przyprawy i herbaty – Szafran, kumin, cynamon oraz słynna herbata miętowa to must-have każdego miłośnika kuchni.


Targowanie w Maroku to świetna zabawa i okazja do upolowania niesamowitych okazji
Targowanie w Maroku to świetna zabawa i okazja do upolowania niesamowitych okazji

Wersje video tego wpisu z komentarzem znajdziesz na samym dole


Zakupy na marokańskich targach – relacja z wizyty

Marokańskie souki to prawdziwy raj dla miłośników zakupów i orientalnych pamiątek. Labirynt wąskich uliczek pełnych kolorów, zapachów i dźwięków to niezapomniane przeżycie. Podczas naszej podróży odwiedziliśmy trzy wyjątkowe targi: w Marrakeszu, Essaouirze i Fezie, odkrywając lokalne skarby i ucząc się, jak unikać typowych pułapek.


Pierwszy przystanek – souk w Marrakeszu

Naszą przygodę rozpoczęliśmy w Marrakeszu, gdzie ogromny i chaotyczny targ w medynie zachwycił nas bogactwem towarów. Największe wrażenie zrobiły na nas stoiska ze skórzanymi plecakami, torbami i paskami. Marokańska skóra słynie z wysokiej jakości i unikalnego rzemiosła, a najsłynniejsze garbarnie znajdują się właśnie tutaj. Targowanie się było koniecznością – sprzedawcy początkowo podawali ceny trzykrotnie wyższe niż rzeczywista wartość. Jeśli nie lubisz chodzić sam tutaj możesz wynająć przewodnika po Marakeszu.


Targ w Marrakeszu – zakupowe polowanie

Już od pierwszych kroków na souku wiedziałem, że nie będzie łatwo. Tysiące stoisk, sprzedawcy nawołujący do swoich kramów i wszechobecny zapach przypraw tworzyły niezwykłą atmosferę. Pierwszym celem były magnesy – klasyczna pamiątka, ale nawet tutaj trzeba było się targować. Sprzedawca zaczynał od ceny cztery razy wyższej niż wartość rzeczywista! Po kilku minutach negocjacji i kilku fałszywych próbach odejścia, udało mi się kupić zestaw kolorowych magnesów z mozaikowymi wzorami za rozsądną cenę. Magnesy zobaczysz w filmie pod koniec wpisu.

 

📌 Ten post powstał dzięki wsparciu moich Patronów i Patronek. Dziękuję! 


🙏 Chcesz mnie wesprzeć? Dołącz do grona moich Patronów na Patronite i pomóż mi tworzyć więcej takich treści! 🌍


Jeśli szukasz tanich wycieczek - tańszych niż na grupach Facebook i nie lubisz przepłacać wesprzyj mnie na Patronite i napisz do mnie, chętnie pomogę, korzyści mogą iść nawet w setki dolarów 💸

Pisz do mnie jeśli planujesz podróż, a chętnie pomogę: ty wpierasz nas na

👉 Patronite my zaplanujemy za Ciebie Twoją podróż i zaoszczędzimy dla Ciebie sporo siana

 

Skórzane klapki od lokalnego rzemieślnika

Przechadzając się po targu, zauważyłem warsztat, w którym mężczyzna ręcznie wyrabiał skórzane klapki. W porównaniu do masowej produkcji, te buty miały swój charakter – naturalna skóra, precyzyjne szycie i piękne zdobienia. Po krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że rzemieślnik od lat prowadzi ten biznes i każde buty są szyte na miejscu. Cena początkowa? Wysoka. Jednak po targowaniu i zapewnieniach, że „to za drogo”, udało mi się zejść o 40% i stałem się właścicielem wyjątkowej pary klapków dla dziadka.


Berberyjska gitara – muzyczny skarb

Guembri – muzyczna dusza Maroka

Wśród niezliczonych stoisk na targu jedno szczególnie przyciągnęło moją uwagę – miejsce pełne tradycyjnych instrumentów Berberów. Na ścianach wisiały ręcznie rzeźbione bębny, flety i lutnie, ale to guembri – charakterystyczna gitara używana w muzyce gnaoua – od razu skradła moje serce.

Zbliżam się do sprzedawcy, starszego mężczyzny o przenikliwych oczach i dłoniach noszących ślady wieloletniej pracy z drewnem i skórą. Gdy tylko zauważa moje zainteresowanie, jego twarz rozjaśnia się w szerokim uśmiechu.

„Ah, monsieur, masz dobre oko! Guembri to nie tylko instrument, to dusza muzyki gnaoua” – mówi z dumą, biorąc jeden z egzemplarzy do rąk.



Dźwięk zaklęty w drewnie

Guembri wygląda niepozornie – wydłużone, drewniane pudło rezonansowe pokryte skórą wielbłądzią, trzy grube struny wykonane z jelit i rzeźbiona główka. W dotyku jest surowe, ale czuć, że to solidna ręczna robota.

Sprzedawca siada na niskim stołku i zaczyna grać. Ciepłe, głębokie brzmienie instrumentu od razu przywołuje w mojej głowie obraz rozgrzanego słońcem placu, gdzie muzycy grają w rytm transowych melodii gnaoua.

„To nie tylko muzyka, to opowieść” – mówi, szarpiąc struny w specyficzny, rytmiczny sposób. „Dźwięki guembri mają moc łączenia ludzi, opowiadania historii i wprowadzania w trans”.

Patrzę na niego z fascynacją. „Czy mogę spróbować?”

Sprzedawca wybucha śmiechem. „Oczywiście! Ale to nie jest zwykła gitara – musisz czuć rytm w sercu”.

Biorę guembri do rąk. Jest lekko szorstkie, ale idealnie dopasowuje się do dłoni. Sprzedawca pokazuje mi podstawowy chwyt i technikę uderzania w struny. Moje pierwsze dźwięki są dalekie od perfekcji, ale gdy zaczynam wyczuwać rytm, czuję, jak instrument ożywa.


Sprzęt już zapakowany zobaczysz go w filmie na końcu wpisu
Sprzęt już zapakowany zobaczysz go w filmie na końcu wpisu

„Masz talent, monsieur! Widać, że muzyka płynie w twojej krwi” – mówi z uznaniem, choć wiem, że to część sprzedażowej strategii.


Targowanie – muzyczna batalia

Zachwycony brzmieniem guembri, pytam o cenę.

„To ręczna robota, najlepsze drewno, prawdziwa skóra wielbłądzia… 600 MAD” – oznajmia sprzedawca, z miną jakby oferował mi skarb.

Uśmiecham się i kręcę głową.

„Piękny instrument, ale 600 to zdecydowanie za dużo”.

Sprzedawca wzdycha teatralnie, jakby moje słowa złamały mu serce.

„Ale monsieur, to unikat! Ile możesz zapłacić?”

Zaczynam od 150 MAD, co wywołuje natychmiastowe gesty oburzenia i machanie rękami.

„To niemożliwe! Nawet koszt materiału jest wyższy!”

Gra się zaczyna. Kilka pochwał dla kunsztu wykonania, trochę rozmów o muzyce, próby odejścia… W końcu stawiam na sprawdzoną technikę – „wrócę później”.

Zanim zdążę zrobić krok w tył, sprzedawca natychmiast mnie zatrzymuje.


„Dobrze, dobrze. Jesteś dobrym człowiekiem. 300 MAD i niech ten guembri przyniesie ci szczęście”.

Czekam jeszcze chwilę, udając wahanie.

„200 MAD i biorę teraz”.

Sprzedawca przez chwilę milczy, a potem szeroko się uśmiecha.


„Dobrze, monsieur! To była dobra walka, ale niech będzie. Niech guembri śpiewa w twoich rękach”.



Nie tylko zakup, ale i historia

Opuszczam stoisko z niepowtarzalnym instrumentem i poczuciem, że zabieram ze sobą nie tylko przedmiot, ale kawałek marokańskiej duszy.

W tle słychać kolejne dźwięki guembri – sprzedawca znów gra, tym razem dla nowego klienta.

Zatrzymuję się na chwilę, słuchając tej niezwykłej muzyki. Teraz już wiem, dlaczego guembri to coś więcej niż instrument – to brama do świata marokańskiej kultury, tradycji i emocji.


Bazar w Essasoura
Bazar w Essasoura
Skóry w Essasoura
Skóry w Essasoura

Spokojniejszy klimat bazaru w Essaoura

Następnie udaliśmy się do Essaouiry, gdzie atmosfera była znacznie bardziej zrelaksowana. To tutaj odkryliśmy unikalne instrumenty muzyczne od Berberów – tamburyny, gnaoua, bębny darbuka i lutnie guembri. Sprzedawcy byli mniej natarczywi niż w Marrakeszu, co pozwoliło nam spokojnie przyjrzeć się towarom i porozmawiać z rzemieślnikami o procesie ich tworzenia. Dodatkowo, ceny były bardziej przystępne niż w Marrakeszu.


Targowanie o fujarkę – od 10 do 4 euro, czyli emocjonująca gra słów i gestów

Spacerując po targu w Essaouirze, mój wzrok przyciągnęło jedno ze stoisk z ręcznie robionymi instrumentami. Pośród tamburynów, bębnów i drewnianych fletów dostrzegłem coś wyjątkowego – fujarkę wykonaną z bambusa i rogu. Miała piękne rzeźbienia i wyglądała na coś więcej niż tylko zwykłą pamiątkę. Chciałem ją mieć, ale wiedziałem, że w Maroku pierwsza podana cena to dopiero początek negocjacji.

Z uśmiechem zapytałem sprzedawcę o koszt. – "Dla ciebie, przyjacielu, tylko 10 euro" – powiedział, uśmiechając się szeroko. Od razu wiedziałem, że to zawyżona cena, więc zrobiłem minę zdziwienia i westchnąłem teatralnie. – "10 euro? To przecież prawie tyle, co obiad dla całej rodziny!" – odpowiedziałem żartem, licząc na reakcję. Sprzedawca się zaśmiał i wzruszył ramionami, ale nie odpuścił.



Postanowiłem zastosować klasyczną technikę targowania – pochwaliłem rzemiosło, przyjrzałem się fujarce, po czym powoli zacząłem ją odkładać, mówiąc, że „może innym razem”. Sprzedawca natychmiast zareagował: – "Dobra, dobra! A ile ty byś dał?"

Rzuciłem niezobowiązujące 3 euro, wiedząc, że to zbyt mało, ale to część gry. Sprzedawca teatralnie uniósł brwi. – "To cena jak dla dziecka, a to instrument dla prawdziwego muzyka!" – zażartował. Po kilku kolejnych minutach negocjacji, prób odejścia i udawania, że nie jestem pewien zakupu, udało się zejść do 4 euro. W końcu sprzedawca pokręcił głową, ale z uśmiechem podał mi fujarkę. – "Dobrze się targujesz, przyjacielu! Może następnym razem wygrasz lepszą cenę."

Byłem zadowolony – nie tylko z samego zakupu, ale z całej tej interakcji, która była czymś więcej niż zwykłą transakcją. To była rozmowa, gra, trochę zabawy i dużo uśmiechu – esencja zakupów na marokańskich targach.


 

Jeśli szukasz auta 🚗 to kliknij link do wyszukiwarki Discover Cars (Discover Cars oferuje najniższe ceny, a my za Twoją rezerwację przez nasz link otrzymamy bonus na prowadzenie bloga i kanału YouTube)



Essasoura Tain street food – naleśniki i shoarma na ulicy, czyli uczta w rytmie targowego zgiełku

Po emocjonujących negocjacjach na targu nadszedł moment, gdy burczący brzuch przypomniał nam, że czas na coś pysznego. Aromaty unoszące się w powietrzu kusiły na każdym kroku – zapach grillowanego mięsa, słodkiego cynamonu i świeżo pieczonego chleba sprawiał, że trudno było się oprzeć. W końcu zdecydowaliśmy się na niewielką garkuchnię, której właściciel z wprawą obracał kawałki mięsa na rozgrzanym grillu.


Na słodko – naleśniki z miodem i orzechami

Na początek wybraliśmy coś słodkiego – tradycyjne naleśniki, które na pierwszy rzut oka wyglądały jak chrupiące placki. Właściciel stoiska zręcznie rozsmarował na nich miód, dodał garść rozdrobnionych orzechów i delikatnie je zawinął. Pierwszy kęs był po prostu niebiański – cienkie ciasto chrupało przy każdym gryzie, a słodycz miodu idealnie komponowała się z lekko słonymi orzechami. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a my delektowaliśmy się tym smakiem, obserwując życie toczące się wokół.


 

Spontaniczna wycieczka z przewodnikiem, na szybko ogarniesz to z GetYourGuide sprawdź!


Shoarma – eksplozja smaków w świeżym chlebie

Gdy słodki smak powoli ustępował, przyszedł czas na coś bardziej konkretnego. Nie mogliśmy przejść obojętnie obok shoarmy, której zapach unosił się w powietrzu i skutecznie przyciągał głodnych przechodniów. Właściciel stoiska sprawnie odkroił cienkie paski mięsa, wrzucił je na gorącą płytę i wymieszał z mieszanką przypraw – czuć było kumin, kolendrę i odrobinę czosnku. Potem wszystko wylądowało w ciepłym, puszystym chlebie, który został hojnie skropiony pikantnym sosem.

Usiedliśmy na niskich plastikowych stołkach, wciśnięci pomiędzy lokalnych mieszkańców i turystów, którzy również przyszli tu na szybki posiłek. Każdy gryz shoarmy był małą eksplozją smaku – soczyste mięso, chrupiące warzywa i aromatyczne przyprawy idealnie się uzupełniały. Do tego łyk świeżo wyciskanego soku pomarańczowego i nic więcej nie było nam potrzebne do szczęścia.



Targowisko tętniło życiem – sprzedawcy nawoływali klientów, muzyka z pobliskiego stoiska mieszała się z dźwiękami stukających garnków i szumem rozmów. Wszystko tworzyło niezapomniany klimat, w którym jedzenie smakowało jeszcze lepiej.

To był idealny street foodowy przystanek, pełen prostych, ale wyrazistych smaków, które zapamiętamy na długo.


Bluza się szyje dosłownie na ulicy
Bluza się szyje dosłownie na ulicy

Tradycyjna bluza z kapturem – od 400 do 150 MAD, czyli targowanie w marokańskim stylu

Essaouira słynie z charakterystycznych bluz z kapturem, które noszą zarówno lokalni mieszkańcy, jak i turyści, pragnący zabrać ze sobą kawałek marokańskiego stylu. Długie, luźne kroje, wykonane z grubej bawełny lub wełny, idealnie sprawdzają się w tutejszym klimacie – chronią zarówno przed chłodnym wiatrem znad oceanu, jak i przed palącym słońcem.


Zauroczenie na pierwsze spojrzenie

Przechadzając się wąskimi uliczkami medyny, natknąłem się na stoisko pełne kolorowych bluz. Wisiały na drewnianych wieszakach, falując lekko na wietrze, a ich wzory i faktura materiału od razu przyciągnęły moją uwagę. Sprzedawca, starszy mężczyzna z siwą brodą i uśmiechem, jakby wyczuł moje zainteresowanie. "To prawdziwa ręczna robota, przyjacielu. Najlepsza jakość w całej Essaouirze" – powiedział z przekonaniem, podając mi jedną z bluz do przymierzenia.


 

Zastanawiasz się czym płacić w Maroku? Moim sprawdzonym planem dlatego, że mam fibzia na punkcie podróżowanie jest posiadanie Revolut oraz drugiej karty w moim przypadku VISA Intensiv z mBank. Intensive to produkt bliźniaczo podobny do Revoluta z tym, że oparty na polskim koncie w mBanku. Karta gwarantuje płatność w ponad 150 walutach z kursem przewalutowania VISA czyli bez pośredniczących banków lokalnych. Polecam w ciemno.

 

Skórzane kapcie do wyboru do koloru
Skórzane kapcie do wyboru do koloru

Pierwsza cena – klasyczny początek negocjacji

Gdy tylko założyłem bluzę, od razu poczułem się jak lokalny Berber. Miękki materiał otulał mnie przyjemnie, a szeroki kaptur dodawał jej charakterystycznego, orientalnego wyglądu. Już wiedziałem, że chcę ją mieć, ale zanim cokolwiek powiedziałem, sprzedawca przeszedł do rzeczy: "Dla ciebie – tylko 400 dirhamów!"

Zachowałem pokerową twarz. Wiedziałem, że 400 MAD to cena „dla turystów”, a prawdziwa wartość bluzy jest znacznie niższa. Uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. – „To piękna bluza, ale 400 MAD to zdecydowanie za dużo.”



Gra targowa – czas na rozmowę

Sprzedawca udawał zdziwienie, uniósł brwi i zrobił minę, jakby usłyszał największą herezję dnia. "To ręczna robota, bracie! Z najlepszej wełny, zobacz, dotknij!" – zachęcał, jednocześnie poprawiając materiał. Dotknąłem – faktycznie był gruby i solidny, ale to nadal nie zmieniało faktu, że cena była zbyt wysoka.

Zdecydowałem się na pierwszą kontrpropozycję – 100 MAD. Sprzedawca parsknął śmiechem, jakbym właśnie zaproponował wymianę bluzy na paczkę daktyli. "100? Przyjacielu, za tyle to może guziki dostaniesz, ale nie tę bluzę!"



Taktyka "powolnego odejścia"

Nie spieszyłem się. Zapytałem o inną bluzę, udawałem lekką niezdecydowanie. Pochwaliłem jakość, dopytałem o sposób tkania, ale powoli zacząłem się odsuwać od stoiska, jakby tracąc zainteresowanie. Sprzedawca momentalnie spuścił z tonu.

"Dobra, dobra! Może znajdziemy cenę, która pasuje nam obu. Ile naprawdę możesz dać?"


Finalna cena – satysfakcja po obu stronach

Ostatecznie zgodziliśmy się na 150 MAD. Sprzedawca westchnął teatralnie, ale jego uśmiech zdradzał, że i tak wyszedł na swoje. "Masz dobrą rękę do targowania. Nie wszyscy turyści to potrafią!" – powiedział, podając mi zapakowaną bluzę.

Wiedziałem, że nie tylko udało mi się wynegocjować dobrą cenę, ale też przeżyć świetną interakcję – bo przecież w Maroku targowanie to nie tylko biznes, ale też kultura, sztuka i sposób nawiązywania relacji.


Produkcja ceramiki w Fezie
Produkcja ceramiki w Fezie

Lekcja targowania – jak negocjować jak Marokańczyk?

Zakupy na marokańskich targach to prawdziwa gra, w której liczy się cierpliwość, poczucie humoru i umiejętność czytania drugiej strony. Oto kilka zasad, które warto zapamiętać:

✅ Nie akceptuj pierwszej ceny – jest zawsze zawyżona.

✅ Uśmiech i luz – nie traktuj negocjacji jak wojny, to zabawa!

✅ Nie bój się odejść – często to najlepszy sposób na obniżenie ceny.

✅ Chwal produkt – sprzedawcy lubią, gdy docenia się ich towar.

✅ Bądź stanowczy, ale uprzejmy – w Maroku liczy się szacunek.


Bluza, którą kupiłem, nie była tylko ubraniem – stała się pamiątką pełną wspomnień i symbolem marokańskiej sztuki negocjacji, w której trzeba mieć nie tylko gotówkę, ale też dobrą intuicję i odrobinę charyzmy.


 

Nie masz jeszcze lotu do Maroka, żaden problem skorzystaj z Skyscanner najniższe ceny na wyciągnięcie ręki - wspieraj

 

Ostatni przystanek – Fez czyli skóry i jego słynna ceramika

Naszą podróż po marokańskich soukach zakończyliśmy w Fezie, słynącym z przepięknej ceramiki i naczyń. Odwiedziliśmy lokalne warsztaty, gdzie mogliśmy zobaczyć, jak powstają kolorowe talerze, miski i tagine. Tu również można było natknąć się na podróbki, dlatego warto było wybierać miejsca z dobrą opinią. Fez okazał się także świetnym miejscem na zakup przypraw – szafranu, kuminu i cynamonu, które kupiliśmy prosto od producentów.



Fez – zakupy w sercu marokańskiego rzemiosła

Fez to jedno z tych miejsc, gdzie czas zdaje się płynąć inaczej. Wąskie uliczki medyny, zapach garbarni, dźwięk młotków uderzających o miedziane tace i radosne nawoływania sprzedawców tworzą atmosferę, której nie da się podrobić. To miasto jest prawdziwą kolebką marokańskiego rzemiosła – od ręcznie szytej skóry, przez misterne ceramiki, aż po misternie zdobione wyroby z metalu. Mój cel? Skórzana torba, plecak, ozdobna torebka na ścianę, pas do spodni i tradycyjna ceramika.


Garbarnia w Fezie widok z tarasu
Garbarnia w Fezie widok z tarasu

Garbarnie Fezu – zapach, kolory i sztuka skórzana

Fez to miasto, w którym tradycja garbarstwa liczy setki lat. Wąskie uliczki prowadzą do słynnej Chouara Tannery, gdzie proces obróbki skóry odbywa się dokładnie tak samo, jak przed wiekami. Gdy tylko wchodzę na taras jednego z budynków, uderza mnie intensywny zapach mieszanki gołębiego nawozu, wapna i naturalnych barwników – niełatwy do zniesienia, ale nieodłączny element tego miejsca.

Widok jest hipnotyzujący: setki kamiennych kadzi wypełnionych płynami o odcieniach czerwieni, żółci, brązu i indygo. Rzemieślnicy, ubrani w proste stroje, stoją w kadziach po kolana, ugniatając skóry bosymi stopami. Używają wyłącznie naturalnych barwników: szafran daje złoty odcień, henna nadaje czerwień, a indygo barwi na głęboki błękit.

Przewodnik podaje mi gałązkę świeżej mięty, radząc, bym trzymał ją przy nosie – podobno pomaga w walce z intensywnym zapachem. To miejsce jest fascynujące i autentyczne – prawdziwy skansen rzemiosła, które przetrwało wieki.



Skórzana torba i plecak – targowanie się jak miejscowy

Po wyjściu z garbarni wkraczam do labiryntu sklepów, w których sprzedawcy witają mnie uśmiechem i zachęcają do obejrzenia ich towaru. "Monsieur, najlepsza skóra w Fezie!" – słyszę z każdej strony.

Na jednym ze stoisk moją uwagę przyciąga głęboko brązowa skórzana torba na ramię – prosty, klasyczny fason, ale widać, że to ręczna robota. Skóra jest miękka i pachnie naturalnie – to dobry znak.

Sprzedawca stawia na teatralność: głaszcze torbę, demonstruje jej wytrzymałość i zapewnia:„Prawdziwa skóra wielbłądzia, wytrzyma na lata!”

Cena wyjściowa? 1200 MAD.

Uśmiecham się i kręcę głową. "Za dużo, mój przyjacielu" – odpowiadam, dobrze wiedząc, że to dopiero początek gry.



Targowanie się w Maroku to sztuka. Po kilku minutach rozmowy, pochwałach kunsztu wykonania i kilku próbach odejścia, cena zaczyna spadać. Sprzedawca schodzi do 900 MAD, potem do 750 MAD. W końcu, z szerokim uśmiechem i lekkim westchnieniem, zgadza się na 650 MAD.

Satysfakcja? Ogromna.

Nieco dalej zauważam skórzany plecak – ciemny, solidnie zszyty, z prostym designem. Wygląda na trwały, idealny do noszenia na co dzień.

Tym razem sprzedawca startuje z wyższej ceny: 1800 MAD.

„Monsieur, to ręczna robota, najlepsza jakość” – słyszę, ale znam tę narrację.

Rytuał targowania zaczyna się od nowa. Udaję, że się waham, komplementuję skórę, podkreślam, że kupiłem już torbę. Po kilku minutach wymiany uprzejmości schodzimy do 750 MAD.

To była dobra walka i świetna okazja. Właśnie tak robi się zakupy w Fezie!


Sklep z torbami w Fezie
Sklep z torbami w Fezie

Ozdobna torebka na ścianę – zakup spontaniczny

Czasami najlepsze zakupy to te, których nie planujemy. W jednym z małych sklepików zauważam ręcznie haftowaną ozdobną torebkę na ścianę – ma skórzane frędzle i misterne motywy inspirowane sztuką Berberów.

Nie miałem zamiaru kupować dekoracji, ale jej styl i wykonanie robią na mnie wrażenie.

Sprzedawca widzi moje zainteresowanie i natychmiast przechodzi do działania:„To wyjątkowa rzecz, monsieur! Haft ręczny, prawdziwa tradycja Fezu”.

Pytam o cenę – pada 400 MAD.

Uśmiecham się i potrząsam głową. „Zbyt wiele na dekorację” – odpowiadam.

Zaczynam się oddalać, ale sprzedawca szybko mnie zatrzymuje. Proponuje 350 MAD, potem 280 MAD, ale moja granica to 200 MAD.

Po krótkiej wymianie zdań zgadza się. To nie tylko świetna pamiątka, ale i satysfakcja z dobrze przeprowadzonych negocjacji.


Słynna niebieska ceramika z Fezu

Spacerując po Fezie, nie sposób przejść obojętnie obok targów pełnych ceramiki. Fez słynie z ręcznie malowanych naczyń, których wzory i kolory potrafią zahipnotyzować. Na jednym z targowisk moją uwagę przyciągnął warsztat pełen mis, kubków, talerzy i ozdobnych Tajinów, ustawionych w perfekcyjnym nieładzie.

Za ladą stał starszy rzemieślnik o siwych włosach i długiej brodzie, który z wprawą obracał w dłoniach ceramiczną misę, jakby oceniał jej wagę i symetrię. Gdy tylko zobaczył, że się przyglądam, zaprosił mnie bliżej i zaczął opowiadać o procesie tworzenia tych małych dzieł sztuki.

„Każdy wzór malujemy ręcznie, bez szablonów. To sztuka przekazywana z pokolenia na pokolenie” – mówił z dumą, wskazując na misterne niebiesko-białe ornamenty, charakterystyczne dla ceramiki z Fezu.


Kubeczki na herbatę – sztuka w dłoni

Najpierw skupiłem się na kubkach do marokańskiej herbaty – niewielkich, delikatnych, z misternymi złotymi i turkusowymi wzorami.

„Te są idealne do tradycyjnej herbaty z miętą” – powiedział sprzedawca, podsuwając mi jeden z nich.

Gdy podniosłem kubek, był lekki, ale solidny, a jego powierzchnia miała delikatne tłoczenia. Każdy z nich był trochę inny, co tylko dodawało im uroku.

Pytam o cenę.

„Jedno takie cudeńko – 80 MAD” – mówi sprzedawca, ale ja już wiem, że to tylko wstęp do rozmowy.

Zaczynam od propozycji 40 MAD za sztukę. Sprzedawca kręci głową, macha ręką, jakby nie wierzył w to, co słyszy.


Ręcznie malowana ceramika z Fezu
Ręcznie malowana ceramika z Fezu

„Niemożliwe, mój przyjacielu! Ręczna robota! To nie fabryka” – uśmiecha się szeroko.

Rozmowa trwa – kilka anegdot, trochę śmiechu, kilka prób odejścia… Ostatecznie biorę zestaw sześciu kubeczków za 250 MAD.

Sprzedawca klepie mnie po ramieniu i mówi:

„Teraz twoja herbata będzie smakowała jak w Maroku!”


Ozdobne Tajiny – więcej niż naczynie

Obok kubków leżały pięknie zdobione Tajiny – charakterystyczne gliniane naczynia do duszenia potraw. Niektóre miały prostą, jednolitą kolorystykę, inne były ozdobione złotymi i kobaltowymi wzorami, które przypominały tradycyjne marokańskie mozaiki.

Jeden model od razu przyciągnął moją uwagę – granatowy z ręcznie malowanymi arabeskami, lśniący pod promieniami słońca.

Sprzedawca zauważył moje zainteresowanie.

„To wyjątkowy egzemplarz. Ozdobny, ale można w nim też gotować” – zachwalał, stukając delikatnie w pokrywkę, by pokazać, jak idealnie pasuje do podstawy.

Pytam o cenę.

„Dla ciebie, mój przyjacielu, tylko 600 MAD”.

Uśmiecham się – wiem, że to dopiero początek gry.

„600? To chyba cena dla turystów z Paryża” – żartuję, a sprzedawca się śmieje.

Negocjacje trwają – komplementuję kunszt wykonania, ale też podkreślam, że widziałem podobne modele taniej.

Po dziesięciu minutach rozmowy, kilku teatralnych westchnieniach sprzedawcy i moich próbach odejścia, udaje mi się zejść do 320 MAD.

Sprzedawca uśmiecha się i ja także, dobry deal.


Zakupy w Fezie – więcej niż handel

Każdy zakup w Fezie to nie tylko zdobycie pięknych, ręcznie robionych przedmiotów, ale i prawdziwa lekcja lokalnej kultury. Tutaj cena nigdy nie jest stała, a targowanie to tradycja, która jest równie ważna, jak sam produkt.

W tym mieście liczy się cierpliwość, uśmiech i umiejętność negocjacji. Jeśli opanujesz tę sztukę, wyjedziesz nie tylko z unikalnymi pamiątkami, ale też z poczuciem, że przez chwilę stałeś się częścią marokańskiego świata.


 

Opóźniony lub odwołany lot ? Linia lotnicza wodzi Cię za nos ? Żaden kłopot, zgłoś to do AirHelp a oni zajmą się wszystkimi formalnościami, często możesz nie zdawać sobie sprawy, że należy Ci się odszkodowanie. AirHelp szybko i sprawnie załatwi formalności za Ciebie ! Sprawdziliśmy 2 krotnie, to działa ...

 

Geolit z Maroka
Geolit z Maroka

Pułapki, na które trzeba uważać

  1. Zawyżone ceny – Targowanie to podstawa! Sprzedawcy często zaczynają od ceny 2-3 razy wyższej niż rzeczywista wartość.

  2. Podróbki – Dotyczy to przede wszystkim wyrobów skórzanych, oleju arganowego i szafranu. Warto kupować w sprawdzonych miejscach.

  3. Niskiej jakości produkty – Niektóre tanie wyroby mogą wyglądać atrakcyjnie, ale szybko się niszczą.

  4. Agresywni sprzedawcy – Niektórzy handlarze potrafią być bardzo natarczywi, starając się przekonać do zakupu. Warto zachować spokój i stanowczo odmówić, jeśli nie jesteśmy zainteresowani.




Gdzie kupować najtaniej?

  1. Mniejsze miasta i lokalne targi – W Marrakeszu i Fezie ceny mogą być zawyżone, warto odwiedzić mniejsze souki, np. w Essaouirze czy Taroudant.

  2. Bezpośrednio u rzemieślników – Często można kupić produkty w warsztatach, omijając pośredników.

  3. Targi poza głównymi trasami turystycznymi – Ceny są niższe, a atmosfera bardziej autentyczna.


Zakupy w Maroku to nie tylko świetna okazja do zdobycia wyjątkowych pamiątek, ale i niesamowite doświadczenie kulturowe. Wystarczy znać kilka trików, aby uniknąć pułapek i cieszyć się udanym polowaniem na skarby Orientu!


 

Jeśli szukasz auta 🚗 to kliknij link do wyszukiwarki Discover Cars (Discover Cars oferuje najniższe ceny, a my za Twoją rezerwację przez nasz link otrzymamy bonus na prowadzenie bloga i kanału YouTube)


Zarezerwuj nocleg na 🏬 Booking.com przez nasz link ty dostaniesz najlepszą cenę, a my grosz na prowadzenie bloga. Jeśli szukasz tanich 🎫 biletów lotniczych to najlepsze ceny znajdziesz w Skyscanner.pl to wg mnie najbardziej intuicyjna wyszukiwarka dostępna w internecie. Kliknij link i ciesz się najniższymi cenami biletów lotniczych ✈️


Zaglądnij na nasz Patronite lub postaw nam kawkę ☕️, będziemy wdzięczni za każde wsparcie, które przeznaczymy na utrzymanie kanału YouTube oraz bloga.


Intensive to produkt bliźniaczo podobny do Revoluta z tym, że oparty na polskim koncie w mBanku. Karta gwarantuje płatność w ponad 150 walutach z kursem przewalutowania VISA czyli bez pośredniczących banków lokalnych. Polecam w ciemno.


Latasz dronem na wakacjach ? rób to z głową i ubezpiecz siebie i drona przed podróżą w AeroPolisa już za 70 złotych rocznie i lataj bezpiecznie ofertę znajdziesz w linku


Jeśli szukasz ubezpieczenia podróżnego to w tym linku znajdziesz 10% rabatu na ubezpieczenie podróżne w Warta


Spontaniczna wycieczka z przewodnikiem, na szybko ogarniesz to z GetYourGuide sprawdź!


Wersja video z komentarzem i opisem zakupionych produktów

Kliknij w link Buy Coffee
Buy Coffee - wypad z kraju do raju
Kliknij w Patronite
Patronite - Wypad z kraju do raju

Created by Wypad z kraju do raju


Comentarios

Obtuvo 0 de 5 estrellas.
Aún no hay calificaciones

Agrega una calificación

Subskrybuj

Dziękuję za subskrypcję

  • Facebook
  • Instagram

© 2021 by Wypad z kraju do raju. Proudly created with Wix.com

bottom of page